Do dnia dzisiejszego nie udało się wyprowadzić Kozaczka
Ostatnio byłam u niego i dawałam mu smakołyki przez kraty, dziś zrobiłam to znów. Nie merda ogonem, ale się chyba mnie nie boi, na komendę daj łapkę podawał mi ją i opierał o kraty.
Później poszłam..............
Ale nie dał mi spokoju............ poprosiłam pracownika żeby mi go wyciągnął, ale pracownik powiedział mi że trochę się go boi bo on niepewny jest, ale wziął linkę i chciał go w pętlę chwycić, na co Kozaczek wycofał się wskoczył na budy i unikał pracownika, obracał się tyłem. Powiedzieliśmy pracownikowi żeby się wycofał.....
Stwierdziłam, że zaryzykuję ja.................. muszę się z nim zaprzyjaźnić. Weszłam do kojca i przykucnęłam i Kozaczek zaraz podszedł
Jadł mi z ręki i dawał łapkę, ale niestety dalej nie merdał ogonkiem. Jeszcze go nie głaskałam bo nie chciałam, żeby pomyślał, że chcę go zdominować.
Ale wszystko przede mną...................
Marnuje się chłopak w schronie........... wszyscy się go boją............. nikt z nim nie wychodzi i wątpię żeby go wyadoptowali w takim stanie ...............
A tu fotka Kozaczka: