No szuka cham jeden. Ja mu mówiłam: Max- zostajesz na stałe jak pozbędziesz się chęci unicestwienia Emilki. On na to, że niby ok, ale jak przychodzi co do czego to lubi ją dziabnąć ni z gruchy ni z pietruchy.
Nie, a tak szczerze- Maxa nikt nie chce . Nikt nie dzwoni nikt nie pisze. Od stycznia były "chętnych" 5 osób. Jednej adopcji odmówiłam, jedni państwo przyjechali i zrezygnowali jak go zobaczyli, byli tez tacy, którzy szukają towarzysza dla swojej pitki i jedni szukali towarzystwa dla chihuahua'y i jedni zrezygnowali po tym, jak się dowiedziały, że Max musi dostawać tabletki.
Tak więc, ostatnio się zmobilizowaliśmy i staramy się pracować z gamoniami, bo to trwa już długo. Nadal są izolowane. Wczoraj pierwszy raz wspólnie zjadły posiłek (wspólnie należy rozumieć, że miski były w jednym pomieszczeniu w odległości od siebie ok. 90 cm), ostatnio częściej zdarza się, że są puszczone w przedpokoju luźno na kilka minut (przedpokój jest u nas neutralnym gruntem, w pokojach jest trochę inaczej, aczkolwiek, też kilka razy Maxa wprowadzałam do Emilii do pokoju, obyło się bez szkód, jednak Max bardzo kurczowo trzyma się mnie i ma uszy cały czas po sobie- Emila raczej do niego nie podchodzi tylko siedzi sobie na łóżku i tylko kątem oka kontroluje sytuację, i myślę, że gdyby Emila do niego podeszła albo się na niego dłużej spojrzała, to by się na nią rzucił tak jak się już wcześniej zdarzało) ale teraz pracujemy intensywniej, poza tym, Maxa się nie da nie kochać, on jeszcze teraz jak dostaje leki bardzo się zmienił i otworzył i zrobił się trochę łachudrą, wcześniej to był pies anioł a teraz jest kochany gapa Mad Max
.
Ale puki co, domu nadal szukamy. Jeśli się znajdzie jakiś fajny dom i fajni ludzie to chciałabym, aby Max zaznał życia na jakie zasługuje. Będę wtedy ryczeć jak bóbr, ale to jest jego życie i chce, by było mu jak najlepiej. Ja jednak kieruję się dobrem psim i wiem, że na chwilę obecną warunki jakie jesteśmy w stanie zapewnić Maxowi są jakie są, a chciałabym, aby Max miał naprawdę fajny dom. Żeby mógł spać z kimś w łóżku na co dzień, żeby nikt nie musiał zamykać w mieszkaniu drzwi. Żeby ktoś mógł z Maksiem spędzać dużo wolnego czasu. My staramy się jak możemy, Max jakoś specjalnie nie narzeka, bo staramy się, żeby nie czuł się źle i zawsze to jest kosztem czegoś. No i to nie jest to, czego ja chce dla psów- izolacja i zamknięte drzwi
Teraz jest już lepiej niż było, bo kiedyś obawiałam się, że mi psy szyby w drzwiach powybijają, bo rzucały się na drzwi do siebie- teraz już tego nie ma, ale dalej są trochę nabuzowane, bo to jest frustrujące i dla nich i dla nas, że trzeba pamiętać o zamykaniu drzwi.
Jeśli uda nam się jakimś cudem wypracować lepsze relacje między Emi i Maxem (tak, żeby podczas naszej obecności mogły swobodnie poruszać się po mieszkaniu i nie robić sobie krzywdy), to ja zaraz kasuję wszystkie ogłoszenia Maxowe i już nigdy nikomu nie oddam!