Niewykluczone, że te pytania wydadzą Wam się głupie, ale ja całe swoje życie spędziłam z psimi chłopakami, więc o ile zawodzenie do księżyca, wielkie oczyska, bezsensowne ganianie po domu, wychodzenie na spacer co pół godziny i inhalowanie gleby do głębokości jądra ziemi zakochanego samczyka nie są mi obce, o tyle odnośnie "obsługi suczki w praktyce" nie wiem nic.
Do rzeczy. Szaronka została mi wydana ze schronu na DT jako sterylizowana, ale nie na podstawie badań, a stwierdzenia weta "ma na brzuchu bliznę jak po sterylce". Jest pod obserwacją od 25 kwietnia (wtedy trafiła do Ciapkowa), czyli od około 7 miesięcy - w tym czasie nie wydarzyło się nic odbiegającego od normy, więc założyłam, że opis zgadza się z rzeczywistością.
Tymczasem na dzisiejszym porannym spacerze spotkałyśmy Teddy'ego, który bezceremonialnie obwąchał Szarej kuper, po czym z zapałem na nią wskoczył. Jest to o tyle dziwne, że do tej pory, czyli przez pół roku, starał się obchodzić ją raczej szerokim łukiem, z respektem podszytym widocznym strachem. Zaznaczam, że nie pojawiły się żadne ślady krwi ani śluzu, srom nie wydaje się być opuchnięty, nie zmieniło się zachowanie, natomiast od kilku dni mam wrażenie, że Szarulka zaczęła się mocniej wylizywać (acz możliwe, że po prostu bardziej zwracam uwagę na to jej ciamkanie) i na pewno wyraźnie straciła apetyt. Wcześniej przy każdym posiłku czekała w blokach startowych na komendę "weź" i pałaszowała do ostatniego chrupka, przez ostatnich kilka dni dobrą chwilę medytowała nad miską przed rozpoczęciem konsumpcji, a dziś po raz pierwszy usiadła na podłodze w kuchni z wyrazem twarzy mówiącym jasno "naprawdę nie masz nic lepszego do zaoferowania?". Jest ciutkę za szczupła, więc złamałam się i dodałam do karmy trochę tuńczyka z puszki (metale ciężkie. wiem. rozwiązanie awaryjne), ale i to nie wywołało szalonego entuzjazmu. Zjadła może dwie trzecie porcji.
Czy to możliwe, aby u dorosłej (bardzo dorosłej) suki cieczka przebiegała tak... bezobjawowo? Jeśli tak, to czy jest to "w granicach normy" czy też świadczy o jakimś stanie chorobowym i powinnam lecieć do weta?
No i wreszcie: czy mam schizę, za bardzo się przejmuję i zwyczajnie sobie tę bezkrwawą cieczkę wymyśliłam?