Byliśmy wczoraj u weterynarza, wyszłam raczej załamana ze łzami w oczach
. Z góry przepraszam za chaos mojej wypowiedzi.
Nie powtórzę niestety tego wszystkiego co usłyszałam od weterynarza wczoraj, bo większość tego co mówił, choroby jakie wymieniał, nie było to dla mnie takie zrozumiałe, niektóre nazwy które słyszałam po raz pierwszy. Poproszę go o spisanie tej diagnozy tak, abym mogła wam przekazać, kiedy odbiorę zdjęcia to także udam się do innego weterynarza po potwierdzenie diagnozy, ale raczej nie spodziewałabym się nagłego zwrotu akcji...
Co usłyszałam i pamiętam: zapalenie wielostawowe (stawy oba łokciowe, oba kolanowe), dysplazja łokciowa, artroza, hipertrofia tkanki kostnej w okolicy okołostawowej, miednica ok. Wet powiedział, że jest źle, że zwyrodnienia w stawach są od bardzo długiego czasu, nie mam możliwości cofnięcia choroby, można starać się łagodzić, starać się, żeby choroba nie postępowała tak szybko. Prognoza jest taka, że dojdzie do całkowitego zesztywnienia chorych stawów, co ponoć w jego wypadku, przy jego zwyrodnieniu będzie raczej dobre.
Zanim zaczął badać Maxa, po zrobieniu wywiadu ze mną, powiedział, że z tego co słyszy, to mamy do czynienia z wielkim bólem
Ja cały czas myślałam, że Maxa raczej nie boli. Ale widziałam, różnicę kiedy ja dotykałam Maxowi łokcie czy kolana i reakcję kiedy robił to weterynarz no i po tym jak mi przedstawił swój punkt widzenia na temat tego bólu, to niestety muszę jedynie stwierdzić, że byłam ślepa nie widząc tych objawów
ale nie miałam nigdy do czynienia z chorym psem, a Max jest z tych do rany przyłóż i zawsze przychodzi jak zawołam, raczej robi wszystko co powiem, że ma zrobić, zawsze się cieszy na widok ludzi których zna. Ale teraz widzę, że faktycznie, wszytko co Max robi, to odciążanie stawów. Zajęcze skoki na dworze czy po schodach. Siada na półdupku i prostuje nogi, wszędzie stara się kłaść. Na dworze jak już troszkę pokica to wracamy super powoli. Jak wstaje rano to przestępuje z nogi na nogę, albo często dźwiga którąś nogę do góry i także stara się prostować.
U weterynarza Max był bardzo spokojny, zastrzyki, obracanie psa, kładzenie na bok, wszystko bez problemu, ale przy badaniu stawów powarkiwał, i to był pierwszy raz jak widziałam, że powarkuje na człowieka. Maxula ku mojemu zdziwieniu waży 28 kg, zawsze oceniałam go na mniej i nosząc na rękach sprawia wrażenie dużo lżejszego od złośnicy. Weterynarz ocenił Maxa na 8 lat, ja też miałam przypuszczenia, że jest starszy, ale sami wiecie jak to jest określać wiek psa. Czasem trafi się 10 latek któremu damy 6 lat, czasem odwrotnie.
Max dostał wczoraj jakieś zastrzyki, tabletki przeciwzapalne, ma też przepisane chyba Doxycyclin (receptę mam w domu, wczoraj nie miałam gdzie wykupić bo wróciłam późno od weta, nie wiem czy nie pomieszałam nazwy) + zalecenie aby podawać coś wspomagającego stawy, i żeby raczej zacząć od słabszych specyfików i ograniczyć ruch do minimum. za jakieś 2-3 tygodnie jedziemy na kontrolę. Ja zaraz po tym jak przywiozłam Maxa do domu ze schroniska zakupiłam Arthroscan Plus 60tab. i to własnie dostaje od 17.01 i do końca opakowania będzie dostawał, później zastanowimy się nad zmianą po konsultacji z wet.
Wczorajsza wizyta kosztowała 188 pln (w cenie są tabletki przeciwzapalne, 4 małe zdjęcia rtg, 1 duże zdjęcie rtg, narkoza, zastrzyki które dostał), dzisiejsza recepta tylko 27 pln. Zapłaciłam w zasadzie mniej, niż umawiałam się przez telefon, bo i za zdjęcia podliczył mnie mniej i za samą wizytę jako taką nie zapłaciłam nic.
Na koniec usłyszałam, że jako DT powinnam wiedzieć, że szukam domu dla pacjenta nie dla psa, że w schronisku u takiego psa wchodzi w grę tylko eutanazja, że będzie tylko gorzej i że teraz mu pomogę, ale niewykluczone, że w przyszłości będę musiała podjąć decyzję o uśpieniu. Maxa trzeba cały czas bacznie obserwować, doszukiwać się polepszenia/pogorszenia stanu i na tej podstawie dobrać optymalną kurację.