Dynia male2 DYNIA Złoty Bull
amstaff, wiek 8 lat.

Wygląd: rudo-kremowana. 
Charakter: domowa, przyjazna dla ludzi, nie dogaduje się z psami i kotami.
Zdrowie: wysterylizowana, zaszczepiona.


Dynia trafiła do naszej fundacji z gorzowskiego schroniska, gdzie została oddana przez wyjeżdżających z kraju właścicieli.  Na razie jesteśmy na starcie wspólnej przygody z Dynią, poznajemy ją i pracujemy nad jej zachowaniem.Dynia w domu jest przytulasta, całuśna i uwielbia spać pod kołdrą. Wczuwa się w rolę 'pilnowacza', nasłuchuje odgłosów na schodach, powarkuje i czasem szczeknie, kiedy słyszy jakiś ruch przy drzwiach. Ale gości wita radośnie. Bardzo lubi zabawki, aportuje piłeczki, przeciąga się gryzakiem i przynoszonymi w parku patykami, uśmierca pluszaki. Niestety problemem są zabiegi pielęgnacyjne typu czyszczenie uszu czy kąpanie – sunia ucieka jak dzika po całym domu, a złapana wije się jak piskorz, najbardziej 'niedotykalskie' są łapy, więc z obcinaniem pazurów będzie słabo, trzeba ją dopiero do tego wszystkiego przyzwyczaić.
Na dworze na razie Dynia jest nieogarnięta, spacer po mieście póki co wygląda tak: "wąchać, wąchać - lecieć, lecieć - wąchać, wąchać - lecieć-lecieć", z tym że reaguje na korekty tego zachowania. Jest lekko ostrożna w stosunku do obcych mężczyzn, po minięciu na chodniku ogląda się czy na pewno sobie odeszli i nie czyhają na nią gdzieś za plecami. Potrafi też lekko wystraszyć się czegoś nieznanego, np. słupa ogłoszeniowego, co po sprawdzeniu i obejrzeniu przedmiotu mija. Największy problem jest ze spotykanymi na dworze psami. Na razie nie ma opcji by normalnie minąć jakiegoś psa, sunia, gdy tylko go zobaczy, zaczyna się skradać i namierzać, gdy znajdzie się bliżej startuje z zębami i wpada w amok, nie reaguje wtedy na żadne polecenia i miota się, póki pies nie znajdzie się spory kawałek od niej. Identycznie jest ze spotkanymi kotami. Także jak widać przed nami i Dynią sporo pracy.
Dynia aktualnie przebywa w domu tymczasowym w Świdniku. Szukamy dla niej mądrego opiekuna, który będzie umiał naprostować dyniowe problemy.

Dynia 2 Dynia 3 Dynia 8
Dynia 9 Dynia 10 Dynia 11

05.07.2019 Dawno nie pisaliśmy co u naszej Dyni, a dzieje się ostatnio sporo. Cztery miesiące temu okazało się, że sunia ma niedoczynność tarczycy, włączone zostało leczenie i poziom hormonów udało się wyrównać, a Dyńka wyraźnie odżyła i nabrała nowej energii do biegania za ukochaną piłeczką oraz tropienia niezmiernie fascynujących ją jeży. Mniej więcej w tym samym czasie dom tymczasowy zauważył, że coś niedobrego zaczyna się formować w gruczołach mlekowych. W badaniu stwierdzono obecność zmian w obu listwach mlecznych i zakwalifikowano rudą pannę do podwójnej mastektomii. Przed zabiegiem wykonano komplet badań (morfologia, biochemia, rtg klp, usg i echo serca), które w zdecydowanej większości wyszły bardzo dobrze, w obrazie usg stwierdzono jednak zmiany zwyrodnieniowe lub pozapalne w miąższu wątroby (stąd zapewne w biochemii fosfataza szybująca pod niebiosa) oraz w części tylnej śledziony zmianę wielkości 1,2 cm bez znamion obecności guza litego (do kontroli przed kolejnym zabiegiem). Zabieg mastektomii oraz rekonwalescencję Dyńka zniosła śpiewająco, narzekając jedynie na przymusowe ograniczenie ruchu. Z wielkim niepokojem oczekiwaliśmy na wyniki badaniń histopatologicznych usuniętych zmian (było ich w lewej listwie kilka), te na szczęście te okazały się być łagodne. Przed nami powtórka badań i druga mastektomia, prosimy więc o trzymanie zaciśniętych kciuków i łapek, by poszła równie gładko jak pierwsza i zakończyła się takim samym wynikiem histopatu.

Dynia 13 Dynia 15 Dynia 16

25.07.2022 Chcielibyśmy bardzo móc przynosić Wam same dobre wiadomości, ale niestety… życie, w tym fundacyjne, to nie tylko wzloty. Od śmierci Dyni minęły już niemal dwa miesiące. Nie zliczę ile razy zbierałam się do tego, by o niej napisać, ile razy otwierałam plik, zawieszałam dłonie nad klawiaturą i… po prostu się nie dało. Nie dało się, bo jej odejście było wyjątkowo okrutnym, bezsensownym i jednocześnie niemożliwym do uniknięcia zrządzeniem ślepego losu. Poraziło mnie, poraziło i resztę fundacyjnej ekipy. Dynia przyjechała do fundacji i swojej tymczasowej (choć tylko z nazwy) opiekunki przeszło cztery lat temu z gorzowskiego schroniska. Była tą częścią dobytku, która nie zmieściła się do bagażu wyjeżdżających za granicę właścicieli. Gorzki klasyk, prawda? Zamieszkała u Dony i – szczerze – nie mogła trafić lepiej. Nie była łatwym psem. Słabo radziła sobie z bodźcami, miała spore trudności w odnalezieniu się w warunkach miejskich, okazywała bardzo zdecydowaną wrogość wobec innych psów. Problemy te, mocno uciążliwe w codziennym życiu, wymagały mnóstwa cierpliwości, doświadczenia i pracy. Wszystko to Dynia otrzymała od swojej przewodniczki i z biegiem czasu bardzo się zmieniła. Wiedzieliśmy jednak, że to jeden z tych psiaków, którym będzie bardzo trudno znaleźć nowy dom – dom taki, który dźwignie jej fobie, emocje, który będzie w stanie kontynuować ogrom wykonanej przez Donę roboty. Została więc. Pomimo upływu lat trzymała się znakomicie, tak jak można byłoby życzyć każdemu starzejącemu się czworonogowi. Tym większym ciosem i zaskoczeniem było więc dla nas wszystkich, gdy w maju nagle zaniemogła i to tak poważnie, że konieczna była natychmiastowa hospitalizacja. W ciągu ledwie kilku dni jej stan pogorszył się lawinowo, a lekarze, pomimo kolejnych pomysłów na leczenie i podejmowanych prób postawienia pewnej diagnozy, byli w zasadzie bezradni. Dynię zabrała sepsa, która błyskawicznie rozwinęła się z bezobjawowego wcześniej ropnia zagardłowego. Wyniki biopsji, na którą niestety zawsze trzeba czekać, przyszły za późno. W ten sposób los po raz kolejny pokazał nam, że zdarzają się takie sytuacje, w których nawet najbardziej wyczulone oko opiekuna, najszybsza z możliwych reakcja, najlepszy zestaw specjalistów… to wciąż za mało. Dyni nie można było pomóc. Bardzo to boli. Niemoc. Bezradność. Dona, z pewnością byłaś dla niej najjaśniejszym punktem jej życia. Kimś, kto ją zrozumiał i pokazał, jak łatwiej iść przez świat. Wsparciem i opoką. Ogromnie nam przykro, że Wasza wspólna przygoda została przerwana w tak bezwzględny sposób. To niesprawiedliwe i nieoczekiwane. Przepraszam, że na to oficjalne pożegnanie, na ten ostatni akord, musiałaś czekać tak długo. Wyjątkowo trudno było mi zamykać ten rozdział. Dziękujemy za wszystko, co zrobiłaś dla Dyni…

Dynia 18

 

 

 

 
Polish (Poland)Norsk bokmål (Norway)English (United Kingdom)