Flo male2 FLO
amstaff, wiek ok. 5-6 lat.

Wygląd: brązowo-pręgowana, z białymi znaczeniami.
Charakter: w trakcie poznawania
Zdrowie: zaszczepiona, w trakcie diagnostyki oczu.

Miejsce pobytu: dom stały, Warszawa

Flo to ok 5-6 letnia amstaffka. Ostatnie 4 lata spędziła w schronisku, zapomniana i niechciana. Do schroniska oddał ją właściciel (niestety nikt już nie pamięta z jakiego powodu powodu). Flo to sunia, która kiedyś musiała być wychowywana. Zna komendy, pomimo tylu lat w schronisku i bez spacerów, wykonuje je już za pierwszym razem. Jest bardzo wpatrzona w człowieka, wodzi wzrokiem i utrzymuje kontakt. W aucie podróżuje bez najmniejszego problemu. Jej stosunku do zwierząt na razie nie znamy- dopiero będziemy to sprawdzać. W schronisku mieszkała na dużym wybiegu z psami, jednak później przestała się z nimi dogadywać. Tak więc potrzebujemy więcej czasu na jej poznanie. Flo ma powazne problemy z oczami. Wydzielina z oczu jest okropna, tak więc przed nami konsultacja u okulisty. Przed sunią też zabieg sterylizacji. Przed nami i przed Flo dużo pracy. Ale jak się nią zajmiemy to za jakiś czas będzie wyglądać jak milion dolarów. Zdjęcia nie oddają tego, jaki fajny potencjał w niej tkwi.

DSC 0749 DSC 0752

Dla Flo szukamy: "bezpsiowego" domu tymczasowego i osób z Warszawy i okolic, które pomogłyby nam w transporcie suni do weterynarza (z hotelu, gdzie przebywa).
Dla Flo prosimy o wsparcie pod postacią: obróżek przeciwko kleszczom, dobrej karmy np. Bosch, Brit Care (Flo jest zniszczona fizycznie, więc jakośc karmy ma tutaj spore znaczenie) wsparcia finansowego na hotel (niestety, nie mając DT, musieliśmy ją umieścić w takowym) oraz na diagnostykę i leczenie.
Osoby, którym zależy abyśmy jej mogli pomóc zachęcamy do wpłat na konto fundacji z dopiskiem "DAROWIZNA FLO"
AST Fundacja na Rzecz Zwierząt Niechcianych
79 1160 2202 0000 0000 8061 3463
W przypadku przelewów z zagranicy:
BIGBPLPW Bank Millenium S.A.
Branch Millenium
IBAN: PL 79 1160 2202 0000 0000 8061 3463

Flo 7 Flo 8 Flo 9
Flo 11 Flo 10 Flo 13

13.07.2015 Flo zamieszkała u Doroty i Michała. Póki co jesto to jej dom tymczasowy, ale nie ma co ukrywać liczymy bardzo na to, że zamieni się on w dom stały. Flo będzie się teraz nazywać Mają, przynajmniej na dziś jest taki plan. A jak się sunia odnalazła w mieszkaniu po 4 latach w schronisku? Ano wcelowała w kanapę bezbłędnie, głowa to najlepiej na poduszce i nie wolno odpuścić żadnego kursu do kuchni, bo może ją coś ominąć. To ogromna przyjemność patrzeć na szczęśliwe psy! Takie widoki jak dziś odmieniają nasz sens patrzenia na świat!

28.07.2015 Takie wieści z domów tymczasowych kochamy! Po 4 latach w bidulu, bez spacerów, bez kontaktu z człowiekiem trafiła do Fundacji AST. Znaleźli się tacy, którzy postanowili dać jej dom tymczasowy! Dorota z Michałem. A oto kilka słów od nich i Flo, w DT zwaną Majeczką.
"Majeczka jest u nas już od tygodnia i okazała się idealnym psem. Jak na razie w domu zostaje sama bez problemów, nic nie niszczy (a na podpuchę zastawialiśmy różne rzeczy), nie załatwiła się ani razu, nie szczeka. Spacery to czysta przyjemność, lekka korekta smyczą wystarczy aby przestała ciągnąć. Co jakiś czas ogląda się na nas czy na pewną z nią idziemy. Na psy reaguje przeważnie zaciekawieniem, choć zdarza się jej “włączyć agresor” szczególnie na większego od siebie. Posłanie jest w użyciu tylko w nocy (odesłana grzecznie przesypia w nim do rana i do naszego łózka jeszcze się nie ładuje) . Cały dzień wyleguje
się i przesypia na narożniku. Z jedzeniem raczej słabo, samej suchej karmy nie ruszy, trzeba dobrze wymieszać z puszką, a i tak potrafi oblizać suche kawałki z mięska i wypluć. Ciasteczka też nie wszystkie. Musimy razem chodzić do sklepu i testować na miejscu po czym się okazuje, że smaczek dobry w sklepie w domu już nie smakuje. Jedynie dla paróweczki jest wstanie się poświęcić i zrobić coś nawet jak się jej nie chce. W czasie naszych posiłków nie interesuje się jedzeniem więc nie ma problemu z żebraniem.
Weterynarz stwierdził stan ogólny dobry , poza zapaleniem spojówek, musimy zakraplać oczy dwa razy dziennie kroplami Tobradex. No i to niestety nie jest łatwe, Majka wije się jak piskorz i nawet parówka nie pomaga, za to nawet przy przytrzymywaniu nie ma żadnych objaw agresji. Jak nie mamy kropelek w ręku bez problemu możemy czyścić uszy, dotykać pyska, zaglądać w zęby i dotykać okolic oczu. W połowie sierpnia będziemy robić biopsję tej
kulki na szyi oraz badania krwi i zobaczymy czy konieczne jest usunięcie, jeśli tak to przy sterylce za jednym zamachem się tego pozbędziemy. Zabaweczki na razie słabo, patyki , szyszeczki i inne bez reakcji. Powoli zaczyna reagować na piłeczkę może dlatego że piszczy.
W samochodzie przypięta do pasa ładnie jeździ, bez paniki i wymiotów, najchętniej siedzi pośrodku i wygląda przez przednią szybę. Chętnie wita się ze wszystkimi ludźmi na spacerach, w odwiedzinach zajmuje miejsce na kanapie i grzecznie leży. W kawiarni też daje wypić kawkę, ale w domku z panem najlepiej.Obiecujemy kolejne relacje. Dziękujemy bardzo za naszą dziewczynkę i
pozdrawiamy"

19.10.2015 Dzisiaj chwalimy się Flo, aktualnie nazywaną Mają. Otóż nasza śliczna panienka zostaje w domu tymczasowym na stałe! I nie jest dla nas takim zaskoczeniem, bo podejrzewalismy taki obrót sprawy od pierszego spotkania.
Kto widział Flo w pierwszych dniach po odebraniu ze schroniska, ten doskonale wie jaką drogę przebyła, aby dziś być ślicznym, zdrowym i zadbanym psem.
Flo spędziła w schronisku cztery lata, czekając bezskutecznie na dom. Ale w końcu go znalazła! I teraz ma kochających i troskliwych opiekunów. Takich ludzi ze świecą szukać. Czujemy się zaszczyceni, że daliście dom naszej podopiecznej i że tak czynnie nam pomagacie w dalszym ciągu.

1972258 879643822113640 5594361597773654151 n  morze 004 morze 02a

10.11.2022 Dziś rano Dorota z Michałem pożegnali fundacyjną Flo, nazywaną w domu Mają, kolejnego psa, któremu nie mówimy "żegnaj" a "do zobaczenia". Do zobaczenia nad morzem w chmurach, do zobaczenia na wspólnych spacerach po lasach, do zobaczenia na kolejnych wspólnych wakacjach... Dziś niebo zyskało niezwykłą fajterkę. Dziś nasze psiaki ze skrzydełkami powitały Cię u bram i przytuliły mówiąc "witaj w lepszym świecie, gdzie nie trzeba nieustająco walczyć, gdzie Twoje łapy będą sprawne i będą nieść Cię lekko". Na ziemi pozostaliśmy my, Ci którzy czujemy ogromną niesprawiedliwość, że zbyt krótko z nami byłaś, my którzy Cię poznaliśmy, Ci którzy spędzaliśmy z Tobą wspólne wakacje, czy spotkania. Dzięki Tobie 7 lat i 5 miesięcy temu poznaliśmy Dorotę i Michała. Poznanie było „wyboiste” i nie przypuszczaliśmy, że będzie bramą do przyjaźni. Ale nic się nie dzieje bez przyczyny. Majeczka zostanie w naszych serduchach na zawsze. Jako fajterka. Podobno pies upodabnia się do właścicieli. Sama prawda. Wiemy, że gdyby Maja znalazła lata temu inny dom, to już dawno by jej nie było. Po pierwsze Majunia była gałganicą. Lata spędzone w schronisku włączyły w niej opcje przetrwania. Jej ciało naszpikowane było szramami, które przypominały, że nie raz, nie dwa była postawiona pod ścianą. Dopiero po adopcji nauczyła się, że nie musi walczyć z każdym kto stoi na jej drodze. Dzięki temu zyskała psiego brata. Po drugie Maja w pewnym momencie swojego życia przestała chodzić. Jej opiekunowie podjęli trudną decyzję i zaryzykowali skomplikowaną operacją kręgosłupa. Lekarze dawali jej pół roku rehabilitacji, po ktorej będzie jako tako egzystować. Przez pół roku, a jak się okazało dłużej, Maja była wnoszona i znoszona na każdy spacer, jeździła na różnego rodzaju rehabilitacje, do komory normobarycznej. Dorota z Michałem poświęcili jej ogrom pracy, troski, serca aby wróciła do sprawności. Cała trójka wywalczyła ogromny sukces - z psa niechodzącego, z powrotem pojawił się pies biegnący plażą do morza. A wodę Maja uwielbiała. Za każdym razem podziwialiśmy ich za upór i pracę. Gdy ktoś na górze zdecydował się, że Majeczka jest mu już potrzebna, to rozpisał krótki scenariusz pożegnania. Dla nas za krótki... Zawsze jest zbyt krótko dla tych którzy kochają ponad wszystko. Pożegnanie Mai pisze się nam niezwykle ciężko. Jeszcze w czerwcu byliśmy na wspólnych wakacjach. Jeszcze we wrześniu podziwialiśmy ją nad morzem. Nie śniło się nam, że Mai może nam zabraknąć za rok na spacerach po piasku. Dorota, Michale, dziękujemy! Za wszystko. Jesteśmy pełni szacunku dla Was za to jak opiekowaliście się Mają! Ten pies miał niebywałe szczęście. Tulimy Was w bólu. Choć wiemy, że dziś żadne słowa nie są godne tego co dokonaliście. Majeczko, bądź radosna, bądź szczęśliwa. I do zobaczenia kiedyś. Utul od nas Śmietanę. Znów macie okazję się spotkać, jak kiedyś w Borach.

 

 

 
Polish (Poland)Norsk bokmål (Norway)English (United Kingdom)