Linkę mu kupiliśmy długą na 15 metrów. W tym lesie zabraliśmy go w takie miejsce gdzie były raczej żadne szanse na to, że coś zainteresuje go na tyle, że będzie miał ochotę uciec, poza tym cały czas jego uwaga była przez nas zajmowana. Zdajemy sobie sprawę, że to zbyt wcześnie, żeby był z nami nierozerwalnie związany. Nie było żadnego problemu z tym, żeby przyszedł na zawołanie
Nie martwcie się, nie kusimy losu tam gdzie może się okazać, że zwieje. A on był cały szczęśliwy jak mógł pohasać trochę szybciej niż pozwalają na to nasze nogi (a linka w takim lesie trochę by przeszkadzała
) Zmęczył się tak, że do wieczora przekładał się z boku na bok i nie miał sił na zabawy w domu.
I sukces!!!! Wczoraj pierwszy raz byłam z nim na spacerze i nie wytarmosił mną całego osiedla
do tej pory to raczej on mnie wyprowadzał a wczoraj, po treningu z moim mężem, ja mogłam go wyprowadzić. Oczywiście potrzebował drobnej korekty ale mówię Wam, było super
Nie ciągnął na smyczy, słuchał jak go stopowałam. Dobry psiak z niego