Martuniu, z obydwojgiem bym nie dojechała bo boją się autobusów
.
Malucha biorę na rękę i jakoś wnoszę...
Co do zdrówka...leczymy się, leczymy i zobaczymy co z tego wyjdzie, koło środy(po tygodniu leczenia powtórzymy mocz i zobaczymy rezultaty).
Na tą chwilę raz jest lepiej(dwa dni nie sikał w domu), raz gorzej (moja radość się skończyła, bo znów to robi). Ponieważ nie może na razie dostawać przeciwbólowych, cały tydzień siedziałam na urlopie, żeby jakoś mu łagodzić ataki, ale od poniedziałku znowu sąsiadka będzie mnie ścigać, że pies wyje. Czekam na D.A.P.-a, będziemy się dodatkowo wyciszać (może to pomoże). No i czeka nas jeszcze szycie ucha, które nie zasklepia się od kilku miesięcy. Na razie zawijam mu na każdy spacer, żeby na tym zimnie nie rozkrwawiało się.
Także ogólnie sądzę, że najgorsze już za nami.
Obiecujemy pełne wyzdrowienie do następnego zlotu
.