Cześć Kasia,
Dzwoniłam do zakładów, których adresy znajdują się na stronie forum AST i okazało się, że w żadnym nie można być obecnym przy kremacji! W jednym z zakładów pan powiedział najpierw, że nie ma na to warunków dla ludzi. Kiedy odpowiedziałam, że przecież do pomieszczenia wchodzą pracownicy krematorium i ja chcę widzieć, że do pieca wkładane jest moja psinka, znów usłyszałam, że to zabronione. Kiedy po raz 3 próbowałam dowiedzieć się czemu zabroniona jest moja obecność, pan chyba mocno już zdesperowny powiedział, że to wymogi unijne. Po- wiedziałam mu, że to bzdura, bo w krajach Unii jest dozwolone. Wtedy usłyszalam, że takie są przepisy w Polsce - kolejna bzdura. Dodał też, że w gruncie rzeczy jemu i tak nie wolno wydawać potem prochow zwierząt. Czyli, że każdy w ogóle powinien się cieszyć, że JAKEIŚ prochy dostaje!!! Jakiś koszmar. teraz wiem, że po prostu nie jest im na rekę obecność właścicieli zwierząt, bowiem kremacja nie jest nia, a utylizacją i nasze ukochane zwierzęta palone są z odpadami, ze śmiećmi. Proszę, nie polecajcie ich.
Na szczęście jest w Polsce niezwykłe miejsce, niezwykła klinika oraz Park Pamięci i o nich chcę Ci napisać.
Nie wiem, czy ktoś z AST pamięta moją maleńką Amelkę, jamniczkę króliczą. Byla bardzo ciężko chora - miała raka, cukrzycę, chorą wątrobę, starcila wzrok. Ostatnio przestała w ogóle jeść. Wczoraj umarła. Pojechałam ra- niutko z Amelką do Lublina na indywidualną kremację. Amelka jeszcze żyła i uśpienie odbyło się w Klinice w Lub- linie. Jest w niej specjalny pokój i nie musi się to odbywać w gabinecie dla zwierząt, pełnym zapachów ich chorób.
Pan doktor za każdym razem pytał, czy może podawać kolejny zastrzyk. Przez kilka godzin, które spędziłyśmy w Lubelskim Centrum Małych Zwierząt, był z nami lekarz Pan Artur Soko- łowski. Gdybym tylko wyraziła taką wolę, mogłam siedzieć przy piecu krematoryjnym 2 godziny - tyle tylko trwał akt spopielenia, bo moja psinka była bar- dzo mała. Nie jest to straszny widok, bowiem piec jest zamykany od góry i samego aktu w żaden sposób nie moż- na zobaczyć. Mogłam dać Amelce obróżki, zdjęcia jej i jej ulubionych miejsc, przyjaciół. Nawet kwiaty. Zawinęłam więc Amelkę w jej ulubioną arafatkę (ale może to być ulubiony kocyk), dałam te wszystkie rzeczy i lekarz sam przy mnie ułożył Ameleczkę z jej skarbami.
W ciągu kilku dni otrzymam pocztą kurierską specjalną bizuterię, której będą prochy Amelki. Reszta prochów mo- że zostać umieszczona w urnie - wszystkie tego typu formalności załatwia się na miejscu.
Mogę tylko dodać, że kiedyś chciałabym, aby ze mną ktoś obszedł się z tak wielkim poszanowaniem, okazał mi tak wiele szacunku, jakimi obdarowano wczoraj Ameleczkę i mnie.
Kasiu, ze spokojnym sumieniem mogą AST polecić tę Klinikę. Sądzę, że moglibyście, jako Fundacja, podpisać z nimi umowę o współpracy, są bardzo otwarci na takie działania. Ich samochód przyjeżdża po dobiór zwierząt, które odeszły, przywozi też prochy skremowanych zwierząt - to w wypadku, gdy ktoś nie może pojechać oso- biście.
Podaję ich strony www Kliniki dr Ryszarda Iwanickiego, która jest naprawdę godna polecenia:
1. Llinika:
www.lcmz.pl2. Park Pamięci:
www.parkpamieci.euJeśli chcesz, możesz mój list umieścić na forum AST. Mam nadzieję, że choć w ten sposób - podzielniem się własnym doświadczeniem - pomogę komuś w trudnej decyzji i oddaniu swojego ukochanego zwierzątka po jego odejściu w dobre ręce.
Pozdrawiam, Kaśka